profusNabycie od Kompanii Węglowej kilku kopalń i ich zrestrukturyzowanie w ramach Grupy Kapitałowej Węglokoksu, wydaje się dobrym kierunkiem - mówi dla portalu wnp.pl Marek Profus, prezes firmy Profus Management.

Czy realizujecie obecnie dostawy węgla?

- Realizujemy. Węgiel energetyczny średniej i wyższej klasy nabywamy w RPA, a także w mniejszych ilościach w Australii oraz Indonezji.
Sprzedajemy ten węgiel na rynki Azji, przede wszystkim do Indii. Tamtejszy rynek szczególnie nas bowiem interesuje. Natomiast duże ilości antracytu z Rosji lokujemy na rynkach krajów Europy Zachodniej.

Ponadto prowadzimy obecnie rozmowy dotyczące dostaw węgla z Polski. Ze względu na dokument o poufności nie mogę na razie więcej mówić na ten temat.

Na zwałach przykopalnianych w Polsce leży ponad 8 mln ton węgla słabej jakości. Mogą być więc spore problemy z jego sprzedażą.
Prowadzimy również rozmowy z firmami w Polsce, które są zainteresowane zakupem antracytu.

Rozważamy również i to, aby kupować antracyt z Rosji, a potem mieszać go z węglem zalegającym na zwałach przy polskich kopalniach. Po to, by uzyskać jakość akceptowalną dla elektrowni w kraju.

Mamy liczne zapytania z rynku - chodzi o to, by zmniejszyć zwały węgla zalegające przy polskich kopalniach.

Antracyt ściągalibyśmy z Rosji do Polski pociągami. Nawet cztery składy dziennie można by sprowadzać. Mieszalibyśmy go później z węglem z polskich zwałów w okolicach Gliwic.

Rynek indyjski, w zakresie dostaw węgla, od lat jest dla Pańskiej firmy priorytetowy?

- To bardzo istotny rynek. Dostarczamy na niego węgiel wyższych klas. Jest następnie mieszany z węglem z tamtejszych kopalń. Jeszcze nie osiągnęliśmy wydajności, jaką planujemy, ze względu na braki w infrastrukturze kolejowej w Indiach.

Jak ocenia Pan to, co obecnie dzieje się w polskim górnictwie?

- Sytuacja w polskim górnictwie jest bardzo trudna. Górnicze związki zawodowe domagają się między innymi tego, by kopalnie przyłączyć do grup energetycznych. Ale te nie są z kolei tym zainteresowane, dostrzegając liczne ryzyka.

Zdrowym kierunkiem jest ten proponowany przez Węglokoks. Nabycie od Kompanii Węglowej kilku kopalń i ich zrestrukturyzowanie w ramach Grupy Kapitałowej Węglokoksu, wydaje się dobrym kierunkiem.

Oczywiście nie biorę tu pod uwagę tego, że Węglokoks mógłby później odsprzedać kopalnie zakupione od Kompanii Węglowej. Zakładam, że Węglokoks będzie restrukturyzował te kopalnie i optymalizował handel węglem.

A co Pan sądzi o postulacie ograniczenia importu węgla z Rosji?

- To byłoby trochę takie sztuczne działanie. Nie jest to proste od strony praktycznej. Wiadomo, że z Rosji wpływa też na nasz rynek węgiel gorszej jakości. Ale to rynek o tym decyduje i ci, którzy chcą ten węgiel kupować.

Gdyby zablokowało się import z Rosji, to wszedłby w to miejsce na rynek polski na przykład węgiel z USA.

Na zwałach w USA znajduje się obecnie około 230 mln ton węgla z uwagi na tamtejszy boom na gaz łupkowy. Amerykanie tanio sprzedają węgiel. Od grudnia będziemy handlować węglem z USA. To węgiel dobrej jakości.

W Polsce trzeba się skoncentrować na zmniejszeniu kosztów, należy podążać w kierunku modernizacji polskich kopalń.

Dobrze, by polscy producenci węgla dogadali się z takimi firmami, jak Kopex. Po to, by z korzyścią dla obu stron modernizować kopalnie i redukować koszty.

O tym trzeba myśleć i o tym powinny też myśleć górnicze związki zawodowe, bo przecież nie o tym, w którym miejscu podpalić opony, a potem wokół nich podskakiwać.

Niestety na razie nie widać w polskim górnictwie działań zmierzających do uzdrowienia sektora. Są tylko jakieś przepychanki i ruchy pozorowane. A konkretnych działań brak.

Pętla się zaciska na szyi polskiego górnictwa. Chodzi o to, by wyrwać się z tego uścisku i wyjść na prostą.

A czy da się wyprowadzić na prostą - na przykład Kompanię Węglową - bez odejścia od wydobycia w kopalniach, w których od lat generowane są straty i gdzie mamy do czynienia z wieloma zagrożeniami?

- Przede wszystkim trzeba to dokładnie przeanalizować. Być może kilka najbardziej nierentownych kopalń należałoby zamknąć.

Czynnik ludzki jest tu niezwykle istotny. Chodzi o to, by zagwarantować ludziom pracę w kopalniach, w których wydobycie jest opłacalne. Z pięć-sześć kopalń w Kompanii Węglowej zdecydowanie odstaje, trudno będzie je zrestrukturyzować.

A związki nie powinny z uporem przeciwstawiać się dyskusji o możliwości odejścia od wydobycia w kopalniach, które od lat przynoszą straty. Dlatego, że one ciągną Kompanię Węglową w dół.

źródło: wnp.pl, rozmawiał: Jerzy Dudała