gornicy na doleWydłużająca się dekoniunktura na rynku węgla powoduje, że rodzime spółki węglowe odnotowują złe wyniki i ograniczają nakłady inwestycyjne, tym samym podpiłowując gałąź, na której się znajdują.

Rezultaty realizowanych teraz inwestycji mogą być widoczne za pięć, sześć lat. Drastyczne ograniczenie nakładów na inwestycje to zatem strzał do własnej bramki.

Konsekwencje tego mogą być bardzo bolesne. Wiadomo bowiem, że zaniechania inwestycyjne dadzą o sobie znać w przyszłości. Tyle że spółki nie mają środków. To wielki problem.

W 2012 roku na inwestycje przeznaczyły one 3,7 mld zł, a w roku 2013 3,3 mld zł. Natomiast za 3 kwartały tego roku jest to tylko 1,8 mld zł. Zaledwie tyle polskie górnictwo węglowe ogółem wydało na inwestycje.

- Bez inwestycji i modernizacji kopalnie niszczą swoją przyszłość - mówi portalowi wnp.pl Tomáš David, dyrektor generalny EP Energy. - Jeżeli nawet nastałaby dobra koniunktura, te firmy nie będą mogły z niej skorzystać, gdyż będą niedoinwestowane. Obcinanie inwestycji w kopalniach dotyka również branży zaplecza górniczego czy produkującego na rzecz kopalń.

W Polsce schodzimy coraz głębiej z wydobyciem, co oznacza wzrost kosztów. Tym bardziej, że w śląskich kopalniach występuje wiele rożnego rodzaju zagrożeń. Znaczący spadek cen węgla na rynku światowym spowodował, że staliśmy się niekonkurencyjni.

W spółkach węglowych zaznaczają, że skoro nasze górnictwo ma być efektywne, to potrzebne są zmiany regulacji.

W ożywioną ostatnio dyskusję o roli, jaką ma pełnić górnictwo, wpisuje się między innymi temat deputatów węglowych.

Zarząd Kompanii Węglowej wskazywał wielokrotnie, że podjęcie uchwały o zaprzestaniu wypłat tzw. deputatów węglowych dla emerytów, rencistów i innych uprawnionych od stycznia 2015 roku podyktowane było trudną sytuacją ekonomiczno-finansową spółki.

Nie jest ona w stanie dalej zaliczać tego świadczenia w ciężar swych kosztów. W Kompanii zaznaczają, że szanują prawa nabyte emerytów i rencistów do bezpłatnego deputatu węglowego. Wskazują przy tym, że Kompania nie może jednak ponosić dalej kosztów tego świadczenia. To jest obowiązek państwa, które te prawa przyznało i gwarantuje.

Tę presję w górnictwie na podnoszenie wydajności i poprawę konkurencyjności - przy jednoczesnym pełnieniu roli stabilizatora społecznego - dostrzegają też związkowcy.

- Świadczenia, o których mówimy, powinny być wypłacane z budżetu państwa jako część świadczeń emerytalnych i powinny zostać wykupione przez państwo - zaznacza Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80. - Rząd musi się zdecydować, czy chce, żeby spółki węglowe działały jak normalne spółki prawa handlowego, czy będą też one wypełniać pewne obowiązki socjalne państwa, a takim jest wypłata deputatu węglowego dla emerytów i rencistów. I wówczas wkalkulowane to będzie w ich wyniki finansowe.

Zarząd Kompanii Węglowej jest rozliczany za wyniki finansowe. Musi dbać o zachowanie miejsc pracy i chronić spółkę przed upadłością. Ale równocześnie zarząd Kompanii musi w zastępstwie państwa wypłacać deputaty węglowe dla 160 tysięcy emerytów i rencistów.

- Może to robić pod warunkiem, że otrzyma na to środki z budżetu - ocenia Ziętek. - W skali spółki 260 mln zł to duże pieniądze. W skali budżetu państwa 260 mln zł dla 160 tysięcy emerytów i rencistów, to wydatek niewielki.

W poprzednich latach mieliśmy do czynienia ze wzrostem cen węgla. Dzięki niemu mogły one utrzymać rentowność. Przy wysokich cenach surowca były też w stanie regulować zobowiązania, których regulowanie jest już dla nich problemem - jak wspomniane deputaty - w sytuacji niskich cen węgla i jego nadpodaży na rynku.

W środowisku górniczym powtarzają, że polskie głębinowe górnictwo i tak sobie dotąd radziło, zasilając budżet niebagatelnymi kwotami.

- W roku ubiegłym z tytułu obligatoryjnych obciążeń górnictwo węgla kamiennego zapłaciło do budżetu państwa, gmin górniczych, funduszy i innych państwowych instytucji kwotę 7.125.694,7 tys. zł - zaznacza Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. - Oznacza to, że na jedną tonę wydobytego węgla przypadało 100 zł obciążeń, czyli jedna trzecia średniej ceny zbytu. Widać więc wyraźnie, że to górnictwo wspomaga budżet państwa, gminy i wiele społecznych funduszy, a nie odwrotnie - podkreśla szef GIPH-u.

Ma rację Mirosław Taras, były już szef Kompanii Węglowej, że abyśmy mogli górnictwo racjonalnie zmieniać, to nie wystarczą zabiegi managementu górniczego, czy strony społecznej, bo potrzeba przede wszystkim działań rządu.

Nowy szef Kompanii Węglowej powinien być znany w okolicach 12 grudnia br. Na tę datę zaplanowano bowiem rozmowy z kandydatami. Już można domniemywać, że bez zdecydowanego wsparcia rządu zbyt wiele nie wskóra.

W środowisku górniczym wskazują, że gdyby fiskalizm wobec górnictwa zmniejszono na czas dekoniunktury, to mogłoby to poprawić sytuację sektora.
Szef Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Janusz Olszowski wskazuje, że należy wesprzeć górnictwo jako branżę strategiczną, oddziałującą na pozostałe dziedziny gospodarki.

I przypomina, że w 2013 roku pomoc udzielona przedsiębiorstwom wyniosła 22,7 mld zł.

W tej kwocie znalazło się 16,5 mld zł tzw. pomocy publicznej. Aż 84 proc. z ogólnej kwoty pomocy stanowiło wsparcie dla firm prywatnych.

- W gronie największych beneficjentów pomocy nie było żadnego producenta węgla, ale były za to m.in. Polskie LNG, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, czy Elektrownia Pątnów - mówi prezes Olszowski. - Jeżeli wsparcie mają takie firmy, to również górnictwo powinno je otrzymać.

Ostatnio postulat, by państwo zaktywizowało się w górnictwie, jest powtarzany coraz częściej. Chodzi o to, by wspomóc branżę tak, by dotrwała ona do kolejnej koniunktury, której symptomów na razie niestety nie widać.

Aby dało się odstąpić od eksploatacji w miejscach nierentownych, uważa były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski, należy stworzyć nowe alternatywne miejsca pracy - należy zatem inwestować w nowe kopalnie.

O wejściu w segment produkcji węgla myśli m.in. Grupa Fasing, będąca jednym z największych producentów specjalistycznych łańcuchów na świecie.

W ciągu dwóch planuje ona uruchomić wydobycie w nieczynnej obecnie kopalni Barbara-Chorzów. Spółka planuje wydobywać 1,5 mln ton węgla rocznie przy zatrudnieniu ok 700-800 osób.

Kopalnia Barbara-Chorzów została zamknięta w 1999 roku, mimo że jej wysokiej jakości złoża nie zostały wyczerpane.

Fasing spodziewa się, że wydobycie w kopalni zostanie wznowione w latach 2015-2017. Przyjmuje, że zysk brutto przypadający na spółkę z tytułu eksploatacji kopalni wyniesie według szacunków ok. 50 mln zł brutto rocznie.

Fundamentem działalności Grupy Fasing obecnie jest produkcja specjalistycznych łańcuchów. Są to wyroby przede wszystkim dla górnictwa, energetyki i rybołówstwa. Z łańcuchów Grupy Fasing korzysta ponad 2000 użytkowników w 33 krajach. W 2013 roku Fasing wyprodukował ponad 8 tys. ton łańcuchów.

W ocenie Fasingu w kopalni Barbara-Chorzów można będzie wydobywać do 2029 roku 15 mln ton węgla. Istnieje również możliwość wydobycia kolejnych 30 mln ton w kolejnych 20 latach, po przedłużeniu koncesji.

Dzięki tego typu projektom pracę w nowych kopalniach będą mogli znaleźć górnicy obecnie zatrudnieni w kopalniach trwale nierentownych.

- Właśnie w tym kierunku należy podążać: realizować inwestycje udostępniające pokłady bardziej efektywne - zaznacza szef Kopeksu Józef Wolski.

Na koniec 2012 roku krótkoterminowe zadłużenie górnictwa wynosiło 9,7 mld zł, natomiast w roku 2013 było to już 11,9 mld zł. W pierwszym półroczu 2014 roku sprzedano węgiel za 9,5 mld zł przy kosztach 10,6 mld zł. A zobowiązania krótkoterminowe przekroczyły 13 mld zł.

W drugim kwartale tego roku akumulacja ujemna wyniosła prawie 50 zł na tonie - średni koszt produkcji był na poziomie 319 zł, a cena zbytu około 270 zł.

Ma rację prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego zaznaczając, że spółki węglowe to nasze wspólne dobro.

- Przecież z górnictwa utrzymują się setki tysięcy osób, oprócz górników pracujących w kopalniach i ich rodzin jest cała rzesza kooperantów - zaznacza prof. Marek Szczepański. - Górnictwo jest niezwykle istotną branżą, ulokowaną na niewielkim skrawku Polski. Górnictwo to znaczący pracodawca i znaczący płatnik podatków. Są gminy, które bez górnictwa nie byłyby w stanie skonstruować dobrego budżetu. O tym nie wolno zapominać. Państwo powinno zatem z dużą uwagą podchodzić do problemów sektora węglowego - podsumowuje prof. Marek Szczepański.

źródło: wnp.pl, autor: Jerzy Dudała