petruPrywatyzację prowadzącą do urentownienia kopalń oraz likwidację przywilejów górniczych i związkowych - wymienił w środę (30 września) w Katowicach lider Nowoczesnej Ryszard Petru wśród propozycji swego ugrupowania dla górnictwa. Proszony podczas briefingu o przekazanie programu Nowoczesnej dla górnictwa Petru wymienił cztery punkty.

- Po pierwsze Polska bez przywilejów, czyli ci co wchodzą w przyszłym roku do górnictwa, już nie mają przywilejów. Punkt drugi - prywatyzacja kopalń, czyli odejście Skarbu Państwa od tego, żeby był właścicielem kopalń. I po trzecie, jeżeli będzie konkurencja, ceny węgla będą rentowne, w związku z czym będzie praca dla większości górników - nie dla wszystkich. Ostatnia rzecz, koniec z przywilejami związków zawodowych, które też nas wszystkich kosztują, one podwyższają koszty funkcjonowania kopalni i są też elementem ceny węgla - wskazał.

Petru akcentował, że Śląsk i woj. śląskie stoi przedsiębiorczością, a nie górnictwem - to tam działa najwięcej firm w kraju.

- Śląsk jest wielkim zagłębiem przemysłowym Polski - szansą na to, by to tu rodziły się genialne polskie projekty przemysłowe - uznał.

- Niestety to, co robi rząd, ale też co proponuje pani Beata Szydło (kandydatka PiS na premiera), to jest utrzymanie tego starego, nierentownego górnictwa - podkreślił.

Według lidera Nowoczesnej pewnego dnia polityka rządu w tej kwestii zbankrutuje - wystarczy, że cena węgla spadnie, a Komisja Europejska nie da zgody na kolejną pomoc publiczną.

- Tak się niestety dzieje dzisiaj - Kompania Węglowa prawdopodobnie, z tego co słyszymy, nie dostanie zgody KE na pomoc publiczną. To może oznaczać de facto upadek części kopalń; upadek mimo nibyzabiegów rządu - zdiagnozował.

Zdaniem Petru obecna sytuacja to olbrzymia porażka rządu Donalda Tuska, który mógł sprywatyzować kopalnie dwa lata temu, gdy były rentowne "jednak bał się to zrobić", a rok później wiedząc o pogarszającej się sytuacji KW, "unikał podjęcia trudnych decyzji restrukturyzacyjnych, bo aplikował do Brukseli i bał się zamieszania". Działania rządu Ewy Kopacz Petru określił jako "kombinowanie, co zrobić, żeby nazwać spółki węglowe inaczej; otworzyć nowe spółki, aby KE pozwoliła na kolejne dosypanie pieniędzy do górnictwa".

- Górnicy ciężko pracują, ale to nie oznacza, że górnictwo jest dobrze zarządzane. Tak długo, jak związki zawodowe będą tworzyły kilkadziesiąt central związkowych na poziomie kopalni; tak długo, jak nie będą chciały restrukturyzacji - tak długo będzie istniało poważne ryzyko, że kopalnie na Śląsku skończą tak, jak Stocznia Gdańska - przekonywał lider Nowoczesnej.

Jak ocenił, polskie górnictwo może być rentowne, czego przykładem może być Bogdanka. W tym kontekście przypomniał, że będąca efektem działania rządu wyprzedaż zapasów KW doprowadziła tę spółkę do problemów finansowych.

- Apeluję też do pani Beaty Szydło, aby nie podbijała bębenka. Nie wciskajmy ludziom na Śląsku, że Śląsk górnictwem stoi. Górnictwo będzie w Polsce potrzebne dlatego, że duża część energetyki będzie oparta na węglu, ale to nie może być tylko i wyłącznie węgiel, a szczególnie to nie może być węgiel, do którego dopłacamy miliardy złotych - uznał.

Petru dodał, że ważnym elementem programu Nowoczesnej jest hasło "Polska bez przywilejów". W kontekście problemów górnictwa ma ono oznaczać "otwartą rozmowę z górnikami": jeśli to ugrupowanie miałoby tworzyć rząd, od przyszłego roku rozpoczynający pracę w górnictwie nie będą już mogli liczyć na wcześniejszą emeryturę.

- Nie będziemy zabierać przywilejów tym, którzy je mają, ale stwórzmy kraj równy dla wszystkich, czyli górnik będzie miał takie same zasady gry jak pielęgniarka. To samo dotyczy rolnictwa - rozpoczynający pracę rolnik już nie będzie na KRUSie, ale na ZUSie - zapowiedział lider Nowoczesnej.

Jego zdaniem górnictwo może być rentowne, ale "musi być prywatne".

- Państwo nie jest w stanie skutecznie zarządzać górnictwem. Centrale związkowe oderwały się od rzeczywistości - diagnozował.

- Bez przywilejów dla central związkowych - oni nie reprezentują interesów ludzi pracy. Interesem ludzi pracy pracujących w górnictwie jest to, aby ono nie było uzależnione od decyzji Brukseli - argumentował

Odnosząc się do środowego podsumowania rządów premier Ewy Kopacz Petru ocenił m.in., że trzeba mieć "duży tupet", aby mówić o sukcesie w kontekście przygotowania w ciągu ośmiu lat założeń do nowej ordynacji podatkowej.

- Mamy 26 dni do wyborów. Przez osiem lat przygotowane zostały założenia do ordynacji, czyli pomysł - zaznaczył.

- Jak się ma rok, trzeba proponować rzeczy realne - dodał.

Za symboliczną w tym kontekście uznał sytuację KW.

- Miała powstać, miało być wszystko rentowne. Jest jeszcze mniej rentowne, prawdopodobnie nie powstanie. Wydaje się, że to jest przykry symbol rządów Ewy Kopacz i Donalda Tuska - obiecywali, nie zrealizowali, nie byli w stanie podejmować trudnych decyzji. Z górnikami trzeba rozmawiać wprost i stanowczo, ale nie obiecywać im gruszek na wierzbie - popatrzeć na rachunek ekonomiczny i dać im szansę, żeby mieli gdzie pracować w przyszłości  - przekonywał.

Pytany, czy prócz prywatyzacji górnictwa widzi też potrzebę dalszej prywatyzacji energetyki Petru powiedział, że tak - jako, że jest zwolennikiem taniej energii w Polsce.

- Tania energia oznacza i odnawialne źródła i energię opartą na górnictwie i możliwość zaimportowania energii w sytuacji ryzyka utraty mocy - wyjaśnił.

Nawiązując do sierpniowych przerw w dostawach energii dla przedsiębiorstw zaznaczył, że polskie sieci energetyczne są od lat niedoinwestowane.

- To są olbrzymie pieniądze, które na świecie są, aby inwestować w energetykę, bo energetyka jest przewidywalna. Brakowało twardej decyzji i uważam, że dla nas kluczową kwestią jest, żeby było dużo konkurencyjnych dostarczycieli energii. Polska będzie musiała bazować na górnictwie, ale nie możemy być wyłącznie od górnictwa uzależnieni. Ważne jest, aby Polacy mieli tanią energię z bezpiecznymi dostawami, czyli musimy mieć możliwość importu energii z różnych źródeł - wskazał.

Odnosząc się do przemysłowej kultury Śląska i potencjału ludnościowego południowej Polski Petru mówił też w Katowicach, że polska autostrada A4 może stać się podobnym kręgosłupem dla nowoczesnego przemysłu, jak we Włoszech autostrada Wenecja-Mediolan.

- Ale żeby to się stało, trzeba uprościć przepisy - zaznaczył, przedstawiając gospodarcze elementy programu Nowoczesnej.

źródło: nettg.pl