czerkawski mdRada OPZZ Województwa Śląskiego w związku z planowaną transformacją regionu i stopniową likwidacją mocy produkcyjnych w górnictwie poprosiła na piśmie premiera Mateusza Morawieckiego o pilne rozpoczęcie prac nad zawarciem porozumienia w sprawie systemu wsparcia dla firm zaplecza górniczego.

Pytamy Wacława Czerkawskiego, szefa śląskiej OPZZ, co chcą uzyskać przez to pismo?

Pismo to rezultat głosów firm okołogórniczych, które mocno domagają się, by umowa społeczna, która zabezpiecza górników, dotyczyła też zaplecza. Chcą, by o nich też zadbać. Takie obecnie padające pośrednie zapewnienia o pomocy to stanowczo zbyt mało. Chcą konkretów. Zostałem zobowiązany do przesłania pisma premierowi. Mam informację, że trafiło już do kancelarii. Teraz czekamy na odpowiedź.

Jak wielkim zagrożeniem dla tego sektora okołogórniczego jest transformacja energetyczna, rozpoczęcie działań związanych z odchodzeniem od węgla kamiennego?

Sygnały niepokoju płyną ze wszystkich stron. Transformacja dotknie wielu branż. Także kolejarze nie będą mieli czego wozić, kiedy zaprzestaniemy wydobycia. To nie jest tylko problem górnictwa i pracowników kopalń. Odczują go usługodawcy, producenci sprzętu. Także elektrociepłownie, które produkują ciepło w oparciu o węgiel. To nie stanie się ani dziś, ani jutro, ale jeśli wcześnie nie zareagujemy, potem może być zbyt późno. Skala problemu jest bardzo duża.

Marszałek Jakub Chełstowski opowiada o tym, że małe i średnie firmy, w tym okołogórnicze, mogą liczyć na pomoc finansową i nie tylko.

Podczas ostatnich obrad WRDS marszałek mówił o tym. To bardzo pozytywnie nastawiony człowiek. Jednak wziąłbym pewną poprawkę na jego zapewnienia, choć rzeczywiście pula środków dla Śląska ma być spora. Jestem ostrożny i czekam na konkrety.

Widzi pan już światełko? Uda się uzyskać zgodę Komisji Europejskiej na realizację umowy społecznej dla górnictwa?

Od września mamy z tyłu głowy pytanie: co na to Bruksela. Nie chcę iść w pesymistyczny scenariusz, że nasza umowa zostanie odrzucona. Takich głosów jest jednak sporo. Zieloni są zszokowani naszym terminem odejścia od węgla. Chcieliby, żeby to stało się natychmiast, co przecież jest zupełną utopią.

 

Strona społeczna już wiele razy pokazała, że w obronie górnictwa stać ją na wiele, nawet na podpalenie Warszawy. Do Brukseli też możemy pojechać. Skoro jednak do górników, do strony społecznej dotarło, że trzeba profil produkcji energii zmienić, to może trzeba im wyjść naprzeciw?

Minister Michał Kurtyka zobowiązał się do tego, by w akcie prawnym zagwarantować udział firm okołogórniczych jako podwykonawców, dostarczycieli technologii, komponentów dla offshore.

Słowo wiatrak działa na mnie jak płachta na byka. Bo o co chodzi z komponentami? Rozumiem, że musiałyby u nas powstać ich fabryki. Mieliśmy już tutaj takie rozmowy, w których nas zapewniano, że są inwestorzy, ale rzekomo ze względów biznesowych odmawiano informacji kim oni konkretnie są. Obiecywać można naprawdę dużo. Poczekam na realizację i finansowanie.

Pieniędzy niby ma być dużo, ale przecież transformacja dotyczy nie tylko Śląska. To też Lublin, Kraków, Wałbrzych. A nie ruszyliśmy jeszcze węgla brunatnego, a tam też będzie się działo. Inwestycje na Śląsku będą potrzebne największe. Z drugiej strony ten 2049 rok ostatecznego zlikwidowania kopalni jest dość odległy i po cichu mam nadzieję, że coś się zmieni w podejściu do węgla do tego czasu. Jest jednak niebezpieczeństwo, że zmieni się na minus, a nie na plus.

źródło: nettg.pl, autor: AMC, fot.: Maciej Dorosiński