inglotkrzysztof- Polskie wynagrodzenie minimalne znajduje się na 8. miejscu spośród 15 państw Europy, które mają ustanowione minimalne pensje – mówi w rozmowie z portalem netTG.pl Gospodarka i Ludzie KRZYSZTOF INGLOT, prezes Personnel Service SA.

Powoli rosną nasze płace. Które zawody są najatrakcyjniejsze finansowo?
Od lat bezkonkurencyjna pod względem zarobków jest branża IT. Według danych GUS z końca zeszłego roku, to właśnie sektor informacji i komunikacji, który obejmuje m.in. działalność w zakresie technologii informatycznych czy przetwarzania danych, znalazł się na podium branż z najwyższym wynagrodzeniem brutto.

Przeciętne miesięczne zarobki wyniosły 9,2 tys. zł brutto. Co więcej, już absolwenci kierunku informatyka zarabiają po wejściu na rynek pracy średnio 9 tys. zł., a rekordowe zarobki sięgają nawet 12 tys. brutto. Na kolejnych miejscach znalazły się działalność finansowa i ubezpieczeniowa oraz górnictwo i wydobywanie z pensjami powyżej 8,6 tys. zł. W tym przypadku studenci po ukończeniu kierunku związanego z górnictwem i geologią zarabiają nawet 9,5 tys. brutto miesięcznie.

Równie dużo można było zarobić w sektorze, który obejmuje wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę – tutaj miesięczne zarobki kształtowały się na poziomie 8,2 tys. zł. brutto. Zestawienie sekcji z najwyższymi płacami zamyka działalność profesjonalna, naukowa i techniczna, gdzie przeciętnie w 2020 roku pensje wynosiły 7,6 tys. zł.

A w jakim kierunku nie powinniśmy się kształcić, by nie narzekać na zarobki?
Planując swoją karierę zawodową, warto zajrzeć do „Barometru Zawodów”. To coroczna prognoza sytuacji w poszczególnych profesjach, która pokazuje pewne luki na rynku pracy lub wręcz przeciwnie, zawody, w których pracę znaleźć niezwykle trudno. Z jego ostatniej edycji wynika, że w aż 10 na 16 województw w 2021 r. występuje nadwyżka ekonomistów.

Wśród najczęściej wymienianych profesji nadwyżkowych, oprócz ekonomistów, można wskazać pracowników biur podróży i organizatorów obsługi turystycznej, socjologów lub innych przedstawicieli zawodów humanistycznych – filozofów, historyków czy politologów. Ich nadmiar na rynku pracy powoduje, że zarobki jakie mogą osiągnąć, nie będą tak satysfakcjonujące, jak w przypadku deficytowych zawodów.

W socjalizmie bardzo atrakcyjny płacowo były Śląsk i Zagłębie. A jak jest dziś?
Według danych GUS, wypłata górnika w styczniu 2021 r. wynosiła średnio 7059,38 zł brutto, zaś w lipcu 2021 r. 8244,40 zł brutto. Oprócz pensji zasadniczej zatrudnieni dostają również tzw. trzynastki, premie regulaminowe, nagrody czy premie uznaniowe. Dane pokazują także, że zarobki w tym sektorze rosną – według najnowszych danych płace poszły w górę o 1340 zł brutto w skali roku, czyli o 18,1 proc. W skali dwuletniej tj. w porównaniu z sierpniem 2019 podwyżki wynoszą 11,1 proc.

Dlaczego polski rynek pracy stał się rynkiem pracownika, kiedy przez lata był rynkiem pracodawcy?
Pracownikom na rynku pracy sprzyja demografia, obecna koniunktura oraz deficyt kadrowy. Powstaje wiele nowych miejsc pracy, natomiast stopa bezrobocia jest obecnie najniższa od kwietnia zeszłego roku i wynosi 5,8 proc.. Rynek pracy jest mocno rozgrzany.

Branże, w których brakuje rąk do pracy to m.in. budownictwo, e-commerce i logistyka, przemysł. Mamy też do czynienia z silnym odbiciem w branży turystycznej i hotelarsko-gastronomicznej. W związku z tym pracodawcy musza walczyć o najlepszych pracowników, konkurując m.in. wynagrodzeniami.

Gdzie najbardziej brakuje pracowników?
Według Barometru Zawodów na liście deficytowych profesji w każdym z województw pojawiły się 4 zawody. To pielęgniarki i położne, kierowcy samochodów ciężarowych i ciągników siodłowych, operatorzy i mechanicy sprzętu do robót ziemnych oraz spawacze. Zawodowych kierowców od lat odstraszają trudne warunki pracy i wysoki koszt zdobycia odpowiednich uprawnień.

Podobnie jest w zawodach zajmujących się obsługą sprzętu do robót ziemnych. Nie jest też zaskoczeniem, że brakuje spawaczy. Ten zawód jest niejako reprezentantem dużej grupy profesji, których powinno rynkowi pracy dostarczać szkolnictwo zawodowe, ale tego nie robi. Natomiast w przypadku pielęgniarek i położnych ogromną rolę odgrywają problemy płacowe.

Według Barometru Zawodów deficyt poszukujących pracy dotyczy również górników i operatorów maszyn i urządzeń wydobywczych. W sektorze brakuje młodej, wykwalifikowanej kadry, głównie ze względu na zbyt niskie wynagrodzenie i brak dodatkowych przywilejów. To praca w trudnych warunkach, co więcej, poszukujący pracy nie chcą podejmować zatrudnienia ze względu na zapowiadaną restrukturyzację branży i możliwe zwolnienia.

Czy Polaków, którzy pracują za granicą, przyciągną do powrotu rosnące u nas płace?
Płace rzeczywiście mocno rosną – według danych Głównego Urzędu Statystycznego przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2021 r. wyniosło 5 843,75 zł, co w porównaniu rok do roku oznacza wzrost o 9,5 proc. Jednak warto zauważyć, że obok podwyżek wynagrodzeń ,rośnie również inflacja, która sierpniu wyniosła 5,5 proc. i była największa od 20 lat. W związku z tym, ponad połowę notowanego wzrostu płac zabiera zatrudnionym inflacja, przez co konkurencyjność Polski dla rodaków pracujących za granicą tak naprawdę mocno się nie zmienia.

W Polsce pracuje już prawie milion osób ze Wschodu. Dominują Ukraińcy, a Białorusinów jest 10 razy mniej. Jak powinniśmy ich przyciągnąć na nasz rynek pracy?
Napływ migrantów zmniejsza niedobory na polskim rynku pracy już od kilku lat. Siłę tego zjawiska mogliśmy zobaczyć zwłaszcza na początku pandemii, kiedy cudzoziemcy stali się buforem przed silnym wzrostem bezrobocia w naszym kraju.

Teraz, kiedy wskaźniki związane z rynkiem pracy idą w górę, pracodawcy mierzą się z tymi samymi problemami, które znali sprzed pandemii. Jednym z głównych jest deficyt pracowniczy i obawa o wyczerpujący się zasób rąk do pracy z Ukrainy. Już teraz widać, że pracowników jest za mało, a ofert pracy przybywa. Wrzesień był dla nas rekordowy jeżeli chodzi o liczbę zamówień na pracowników z Ukrainy, choć wzrosty widać już od kilku miesięcy.

Zamówień na kadrę ze Wschodu jest ponad dwukrotnie więcej niż pracowników zainteresowanych przyjazdem do Polski. Ogólnie, w latach 2013-2018 Ukraińcy odpowiadali za aż 13 proc. wzrostu gospodarczego w Polsce. Ratowali też pracodawców, którzy mierzyli się z deficytem kadrowym i rekordowym popytem na pracę. Teraz ze względu na mniejszą dostępność pracowników z Ukrainy, ich wkład w naszą gospodarkę będzie mniejszy.

Co należy zrobić, by więcej Ukraińców przyjeżdżało pracować w Polsce?
Żeby temu zaradzić potrzebny jest nowy projekt polityki migracyjnej, który wprost odpowie na potrzeby rynku pracy i zachęci migrantów do osiedlania się w Polsce na dłużej. Przykładowo w Czechach Ukraińcy mogą pracować w ramach uproszczonej procedury przez dwa lata, u nas tylko pół roku. To z góry narzuca tymczasowy charakter tej migracji.

Przydałyby się też odpowiednie zachęty, o których mówimy od wielu lat, czyli m.in. ułatwienia w dostępie do kredytów mieszkaniowych czy do żłobków i przedszkoli dla dzieci, tak, żeby przenosiły się do nas całe rodziny.

Jakie miejsce na polskim rynku zajmują dziś cudzoziemcy, a szczególnie Ukraińcy?
Z naszego badania Barometr Polskiego Rynku Pracy wynika, że 28 proc. firm w Polsce zatrudnia obecnie pracowników z Ukrainy, a niemal co czwarta firma zamierza rekrutować Ukraińców w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Co trzeci pracodawca ma pozytywny stosunek do pracowników ze Wschodu.

Zdecydowana większość firm twierdzi, że ma do nich neutralne nastawienie, co wskazuje na asymilację kadry ze Wschodu, która jest traktowana tak samo jak Polacy. Aby dowiedzieć się, gdzie pracują cudzoziemcy w Polsce, warto prześledzić dane dotyczące zezwoleń na pracę. W pierwszej połowie br. wydano ich 232 ty, czyli o 34 tys. więcej niż w analogicznym okresie w pandemicznym 2020 roku.

Najwięcej cudzoziemców przybyło wśród operatorów i monterów maszyn (+14 tys. r/r) oraz w gronie pracowników wykonujących prace proste (+10 tys.). Natomiast najwięcej zezwoleń ze wszystkich otrzymali kierowcy samochodów ciężarowych (33 tys.) i pracownicy przemysłu.

Jak nasze płace wyglądają na tle krajów Unii Europejskiej?
Według danych Eurostatu, polskie wynagrodzenie minimalne znajduje się na 8 miejscu spośród 15 państw, które mają ustanowione minimalne pensje. Najwyższe minimalne wynagrodzenia odnotowano w Luksemburgu (2202 euro miesięcznie), Irlandii (1724 euro), w Holandii (1685 euro), w Belgii (1626 euro) oraz w Niemczech - 1614 euro.

Polska z wynagrodzeniem 614 euro znajduje się dokładnie w połowie stawki, wyprzedza ją Słowacja (623 euro) i Litwa (642 euro). Nieco mniej zarabiają Estończycy (584 euro), Czesi (579 euro) i Chorwaci (563 euro). Najniższe zarobki są na Łotwie (500 euro), w Rumunii (458 euro), na Węgrzech (442 euro) i w Bułgarii (332 euro).

Warto też podkreślić, że według danych, pensje w Polsce z roku na rok rosną, a w ostatnich trzech latach (2017-2019) dynamika płacy brutto wyniosła w naszym kraju 5,6 proc. rocznie przy średnim wzroście w Unii Europejskiej na poziomie niespełna 0,4 proc.

źródło: nettg.pl, rozmawiał: Janusz Mincewicz, fot.: materiały prasowe