baby KMZChoć górnictwo jest typowo męską branżą, to wiele kobiet dobrze odnajduje się w tym środowisku. Mówią, że w tym zawodzie trzeba być twardym i zdecydowanym. Z okazji Dnia Kobiet rozmawialiśmy z paniami pracującymi w KWK Staszic i KWK Wujek.

– Musiałam się orientować, o czym piszę, więc zjeżdżam na dół – dziwne byłoby, gdybym pisała o wentylatorach, a bym ich na oczy nie widziała. Pomogło mi to, że pracowałam jako dozór szybowy. Więc teraz wszystkich znam i jak chcę, to mam otwarte przejścia – mówi Sylwia Szołtys, która pracuje w KWK Wujek. Jak mówi, do pracy w męskim gronie należy się przyzwyczaić. – Trzeba sobie wyrobić mechanizm obronny – śmieje się.

Opowiada z pasją o swojej pracy. – Zawsze dobrze pojechać z brygadą na dół i zobaczyć, choćby jak górnicy rozmontowują pompę, to ja wiem od razu, jak ona wygląda. Jak załatwiam później remonty urządzeń, to wiem, o czym ja mam mówić.

W górnictwie znalazła się przez przypadek. – W liceum miałam nauczyciela, który pasjonował się geologią i tak to we mnie zaszczepił, że poszłam na politechnikę. Chciałam być geologiem. Ale w praktyce geologia była zupełnie inna od tego, jak przedstawiał to nauczyciel, za to miałam świetną profesor na mechanice. Skończyłam więc kierunek Górnictwo i Geologia na specjalizacji maszyny górnicze, budowlane i drogowe. Na praktykach jeździłam na ścianę, oglądałam przodki, i to mnie pasjonowało. Wszystko się łączyło z tym, co miałam na studiach. Ale okazało się, że w dziale maszynowym nie chcieli pań na dole, więc byłam na powierzchni. Później byłam w dziale szybowym na dole, ale że interesowałam się dokumentacją, przenieśli mnie na inspektora. Teraz czuję się na właściwym miejscu, zjeżdżam 4 razy w miesiącu na dół. Mówią: „ty jesteś nasza, więc możesz” – mówi Sylwia Szołtys.rlena Paździorko w dziale ochrony środowiska w KWK Staszic pracuje od 2015 roku. – Studiowałam ochronę środowiska i po dyplomie rozpoczęłam pracę na kopalni. Tata jest związany z górnictwem. To on mi podpowiedział, co mam robić i zaryzykowałam. Jestem bardzo zadowolona – opowiada.

– Pracujemy z różnymi działami, głównie z mężczyznami, ale nie zdarzyła mi się nieprzyjemna sytuacja. Wiadomo, są jakieś zabawne zaczepki i komentarze, szczególnie jak zjeżdżamy na dół. Limit zjazdów nie jest duży, bo 4 razy w ciągu miesiąca.

– Pobieramy próby wody, monitorujemy stan wód, które później wypływają na powierzchnię. Jesteśmy też audytorami, kontrolujemy firmy, które wykonują pracę na terenie kopalni. Pobieramy próbki z zakresu radiologii, bo do tego też jesteśmy przeszkolone.

– Dowiedziałyśmy się, że jesteśmy nazywane Wodzionkami – śmieje się pani Marlena. – Na ruchu Staszic jesteśmy we czwórkę i jeszcze jest jedna pani na ruchu Wujek. Mamy mocno feministyczny dział – dodaje.

– Od samego początku trafiłam na bardzo dobry zespół. Ze swoją obecną szefową nawiązałam współpracę jeszcze na studiach, ona pracowała wtedy na Bożych Darach, udostępniała mi materiały do pracy magisterskiej, którą pisałam o rekultywacji hałd pogórniczych. Nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłam, jak się dowiedziałam, że będę współpracowała właśnie z nią – kończy Marlena Paździorko.

Roksana Żydowicz jest mierniczą. W KWK Staszic pracuje od 2014 roku. – Studiowałam typowo górniczy kierunek, czyli geodezję górniczą na politechnice. Więc praca, którą wykonuję, jest idealna co do ukończonego kierunku. Na studiach mówili, że nie ma szans, żeby kobieta otrzymała pracę pod ziemią, a ja postanowiłam spróbować, wydzwaniałam i nie dawałam za wygraną. Chciałam pokazać niektórym, że się jednak da. No i się udało – mówi pani Roksana.

– Od początku pracuję z tą samą ekipą. Czasami się śmieję, że spędzam z nimi więcej czasu niż z własnym mężem, który też pracuje na kopalni – śmieje się Roksana.

Mają dwójkę dzieci, 7-latkę i 5-latka. Zostali zaproszeni do szkoły i przedszkola z okazji święta górników, by opowiedzieć, czym się zajmują.

– Górnicy nazywają mnie „sztygar Calineczka”, a raz zawołali: Roksana Węgiel przyszła – i było wesoło – kończy.

– Pracę w PGG rozpoczęłam 1 stycznia 2019 roku i objęłam stanowisko dyrektora do spraw ekonomiczno-pracowniczych na KWK Wujek. Dopiero po połączeniu w styczniu 2021 roku jestem na KWK Staszic dyrektorem pracowniczym – mówi Hanna Firlus. – Moim zadaniem jest ścisła współpraca ze związkami zawodowymi, a są to w 98 proc. mężczyźni. Trzeba być twardym, zdecydowanym i trzeba mieć charyzmę. Uwielbiam moją pracę, nie można się w niej nudzić. Każdy dzień przynosi zawsze coś nowego. Jest tak urozmaicona – dodaje pani dyrektor.

źródło: nettg.pl, autor i fot.: Katarzyna Majcher-Zaremba